1 Kor. 7 (1) A teraz o czym pisaliście: Dobrze jest, jeżeli mężczyzna nie dotyka kobiety; (2) jednak ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, niechaj każdy ma swoją żonę i każda niechaj ma własnego męża. (3) Mąż niechaj oddaje żonie, co jej się należy, podobnie i żona mężowi. (4) Nie żona rozporządza własnym ciałem, lecz mąż; podobnie nie mąż rozporządza własnym ciałem, lecz żona. (5) Nie strońcie od współżycia z sobą, chyba za wspólną zgodą do pewnego czasu, aby oddać się modlitwie, a potem znowu podejmujcie współżycie, aby was szatan nie kusił z powodu niepowściągliwości waszej. (6) A to, co mówię, jest zaleceniem, a nie rozkazem. (7) A wolałbym, aby wszyscy ludzie byli tacy, jak ja, lecz każdy ma własny dar łaski od Boga, jeden taki, a drugi inny. (8) A mówię tym, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz wdowom: Dobrze zrobią, jeśli pozostaną w tym stanie, w jakim ja jestem. (9) Jeśli jednak nie mogą zachować wstrzemięźliwości, niechaj wstępują w stan małżeński; albowiem lepiej jest wstąpić w stan małżeński, niż gorzeć.
* * *
Dobrze jest, jeśli mężczyzna nie dotyka kobiety (1 Kor. 7,1). Słowa te nakłaniają do absolutnej abstynencji seksualnej i najprawdopodobniej pochodzą z ust części przedstawicieli kościoła w Koryncie. Można podejrzewać, że pod wypływem wyjątkowych przeżyć charyzmatycznych nazbyt „uduchowili” oni swoją sytuację i zaczęli porównywać się z aniołami (1 Kor. 13,1). To z kolei skłoniło ich – w myśl słów Jezusa o tym, że aniołowie nie wchodzą w związki małżeńskie (Łuk. 20,34-36) – do całkowitej wstrzemięźliwości seksualnej. Byli przekonani, że w mocy Ducha można przezwyciężyć sprawy natury cielesnej.
Dziś wiele osób także wstrzymuje się od seksu. Niekoniecznie – jak to było w przypadku Koryntian – powody wynikają z przekonań religijnych. Może to być intensywna praca, stres, choroba, sposób „odpłacenia” małżonkowi za jakąś krzywdę.
Podobnie i wiele osób nie będących w związku małżeńskim, tzw. singli, także próbuje powstrzymywać się od seksu. Część z nich robi to z powodu niemożliwości znalezienia właściwego partnera, albo też chcą przesunąć wejście w związek małżeński na czas, kiedy skończą już studia, znajdą dobrą pracę, kupią mieszkanie. Takie przesuwanie momentu rozpoczęcia życia seksualnego na później może kończyć się przypadkowymi relacjami seksualnymi, zanurzeniem w pornografii i innymi niekorzystnymi formami wyładowania seksualnego, które nawet świecka psychologia traktuje jako niepożądane. Wstrzymywanie się od seksu w przypadku Koryntian powodowało, że część z nich zaczęła korzystać z usług prostytutek, jak to czytamy w 1 Kor. 6.
Spróbujmy – zarówno osoby będące w związkach, jak i single – na chwilę zastanowić się nad tym, w jaki sposób Paweł odnosi się do problemu wstrzymywania się od seksu.
Powtórzmy jeszcze raz słowa Koryntian: Dobrze jest, jeśli mężczyzna nie dotyka kobiety (1 Kor. 7,1). Apostoł do pewnego stopnia podziela pogląd o „niedotykaniu kobiety”. Niemniej jednak twardo stąpa po ziemi. Jest świadom tego, że praktyki ascetycznie nie ujarzmią popędu seksualnego, dlatego też zaleca, żeby ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa (1 Kor. 7,2) Koryntianie wchodzili w związki małżeńskie (por. 1 Kor. 7,9). Widać w tym wyraźny realizm Apostoła, który nie bagatelizuje potrzeb cielesnych człowieka.
Paweł dalej pisze, że zawierane związki nie powinny przypominać „białego małżeństwa”. Podkreśla, że zarówno mąż jak i żona mają prawo do spełnienia seksualnego, dlatego też żadna ze stron nie powinna stronić od współżycia: mąż niechaj oddaje żonie, co jej się należy, podobnie i żona mężowi (1 Kor. 7,3). Najwyraźniej dochodziło do odmowy współżycia z partnerem z powodów „duchowych”, co Apostoł traktuje jako niewłaściwe. Wydaje się, że część Koryntian żywiła przekonanie, że ich ciała należą do nich samych, więc mają prawo w imię celów wyższych odmówić partnerowi pożycia seksualnego. Paweł jest innego zdania, bo utrzymuje, że ciało żony „należy” do męża i odwrotnie: Nie żona rozporządza własnym ciałem, lecz mąż; podobnie nie mąż rozporządza własnym ciałem, lecz żona (1 Kor. 7,4). I w tym stwierdzeniu widać realizm Pawła w stosunku do cielesności człowieka. Zarówno mąż jak i żona powinni być otwarci na potrzeby partnera, a ich pobudki religijne nie powinny stanowić podstawy do unikania seksu. A skoro pobudki religijne nie mogą być wymówką od seksu, to tym bardziej żadne inne.
Apostoł dopuszcza wstrzemięźliwość seksualną w związku małżeńskim, ale na taką sytuację musi być obopólne przyzwolenie: Nie strońcie od współżycia z sobą, chyba za wspólną zgodą (1 Kor. 7,5). Brak pożycia seksualnego nie powinien więc być decyzją jednej ze stron. W takim zaleceniu Pawła znów przebija realizm. Otóż nie optuje on za tym, że bardziej ascetyczny mąż lub żona będzie w stanie swoją duchowością przekonać partnera do wyzbycia się potrzeby spełnienia cielesnego. Takie rozwiązanie mogło być propagowane przez część Koryntian, którzy chcieli pomóc małżonkowi osiągnąć stan anielski. Paweł odrzuca takie myślenie i zachęca do uzgodnienia ewentualnego wstrzymania się od seksu. Oznacza to, że dla niego standardem w małżeństwie jest uprawianie seksu, a wstrzemięźliwość wyjątkiem. Dziś zasada pożycia seksualnego w małżeństwie pozostaje taka sama: zachęta do rezygnacji z seksu musi być zaakceptowana przez drugą stronę. Strona stroniąca od seksu, z jakichś nieobiektywnych powodów, powinna założyć, że jeśli nie uda jej się przekonać do tego swojego małżonka, powinna przystać na seks.
Dopuszczając wyjątek wstrzemięźliwości seksualnej Paweł nie tylko obwarowuje go warunkiem obopólnej zgody małżonków, ale równocześnie zaleca, żeby owa rezygnacja była czasowa: Nie strońcie od współżycia z sobą, chyba za wspólną zgodą do pewnego czasu, aby oddać się modlitwie, a potem znowu podejmujcie współżycie, aby was szatan nie kusił z powodu niepowściągliwości waszej (1 Kor. 7,5). Paweł utrzymuje, że nawet modlitwa nie ustrzeże małżonków przed pokusą. Możliwe, że odbiorcy listu wierzyli, że modlitwa może bezterminowo przezwyciężyć potrzeby cielesne. W tym miejscu znów górę bierze realizm Apostoła. Według niego na jakiś czas rzeczywiście można zawiesić aktywność seksualną, ale deklaracja ciągłej abstynencji wcześniej czy później naraża partnerów na pokusę. Dla wszystkich związków to istotna lekcja. Jeśli nawet modlitwa nie gwarantuje wierności małżeńskiej przy długotrwałej abstynencji, to co dopiero inne sposoby pokonania potrzeby seksu. Jeśli nie chcesz narazić swojego partnera na szukanie spełnienia seksualnego na inne sposoby, to nie odmawiaj mu kontaktu fizycznego.
Wreszcie na koniec omawianego fragmentu Paweł jeszcze raz podkreśla konieczność wchodzenia w związki małżeńskie dla uniknięcia grzechu wszeteczeństwa, a więc korzystania z usług prostytutek. Pisze tak: A mówię tym, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz wdowom: Dobrze zrobią, jeśli pozostaną w tym stanie, w jakim ja jestem. Jeśli jednak nie mogą zachować wstrzemięźliwości, niechaj wstępują w stan małżeński; albowiem lepiej jest wstąpić w stan małżeński, niż gorzeć (1 Kor. 7,8-9). Apostoł Paweł albo był singlem, albo wdowcem. Bez względu na to kim był, twierdzi, że posiada dar wstrzemięźliwości. Współcześni seksuologowie wykazują, że rzeczywiście istnieje niewielki odsetek aseksualnych osób. Przytłaczająca większość jednakże ma potrzebę seksu, którą będzie próbować zaspokoić w taki bądź inny sposób. Jeśli posiadasz jak Jezus bądź Paweł podobny dar, to nie wchodź w związek małżeński. Jeśli jednak nie wyobrażasz sobie życia w ascezie seksualnej ożeń się lub wyjdź za mąż. Ani Jezus, ani Paweł nie twierdzili, że jakąś tajemniczą praktyką ascetyczną uda się zgasić ogień potrzeby seksualnej. A trudno tych dwóch mężczyzn nazwać mało duchowymi. Oczywiście potrzeba seksu nie może być jedynym powodem wejścia w związek. Samo za6warcie związku trzeba dobrze przemyśleć i zaplanować. Ale warto i to nie tylko z powodu Bożego daru jakim jest seks.
Tak więc Paweł zachęca wstrzymujących się od seksu w małżeństwie, jak i tych którzy myślą, że poradzą sobie ze swoją potrzebą seksualną bez stałego związku, do większego realizmu. Chęć życia ascetycznego w małżeństwie może sprowadzić mniej wstrzemięźliwego partnera na manowce. Podobnie i osoby samotne, jeśli twierdzą, że jakoś sobie poradzą ze swoją potrzebą, ryzykują wiele. Apostoł zachęca do niekontrastowania potrzeb duchowych z cielesnymi, tak jakby te pierwsze mogły zniwelować te drugie. Nakłania do poważnego traktowania swoich potrzeb seksualnych, jak i potrzeb seksualnych własnego partnera. Seks to nieujarzmiony żywioł, z którym lepiej nie igrać.
Piotr Lorek
comment closed