You are here: Home // wydarzenia, zdjęcia // Wycieczka – Karpniki 2011

Wycieczka – Karpniki 2011

img_7963Nie ilość, ale jakość! Wycieczka w Rudawy Janowiskie 6-8. 05. 2011 r.

 

Zachęceni udanym zimowym wypadem do Karpacza, postanowiliśmy się wybrać na kolejną, tym razem wiosenną, wycieczkę. Nasz niezastąpiony i dyplomowany 🙂 przewodnik, Marcel, obrał za cel Karpniki – niewielką wioskę w sercu Rudaw Janowickich. Tam też udaliśmy się w piątek, 6 maja, korzystając z usług jakże dobrze wszystkim studentom znanych Polskich Kolei… W pobliżu stacji-widmo, na której wysiedliśmy (gdyby nie Marcel, pewnie byśmy jej nie zauważyli), przywitało nas stado owiec. Od razu zrobiło się sielsko, zwłaszcza że gospodarze tego terenu nawiązali z nami komunikację. Droga do pensjonatu okazała się nieco dłuższa i bardziej męcząca, niż mogliśmy przypuszczać, dzięki czemu porządnie dotleniliśmy się przed snem. Najodważniejszych czekał tego wieczoru jeszcze jednej spacer tą samą trasą celem odebrania ze stacji dwóch osób dojeżdżąjących wieczornym pociągiem. Zaprawa okazała się korzystna w perspektywie wycieczki zaplanowanej na cały kolejny dzień. Sobotę spędziliśmy bowiem w trasie turystyczno-krajoznawczej (pewnie żadna wycieczka szkolna przed nami nie mogła się poszczycić tak fantastycznym programem). Wędrówkę zaczęliśmy przy ruinach kościoła ewangelickiego w Karpnikach, następnie po intensywnej wspinaczce wdrapaliśmy się na Sokolnik Duży, skąd roztaczał się rewelacyjny widok na Rudawy (zwane przez tubylców… no, wiecie jak…) i tam też spędziliśmy kilka błogich chwil na odpoczynku. Kolejny etap wycieczki – zamek Bolczów – osiągnęliśmy już bez większej zadyszki. Tam, wśród zapasu ogniskowych specjałów (trafiliśmy na kilka rodzin rozkoszujących się obiadem na świeżym powietrzu), oddaliśmy się zwiedzaniu bezpośredniemu, czyli najzwyczajniej w świecie biegaliśmy po zabytkowych murach. Schodząc w kierunku skał wspinaczkowych skorzystaliśmy z resztek topniejącego śniegu, urządzając małą bijatykę. Na szczęście obeszło się bez ofiar. Pod znanym schroniskiem o odpowiadającej stylowi nazwie „Szwajcarka” urządziliśmy ostatni tego dnia postój. Rozsądni spędzili czas na regeneracji, żądni przygód wystartowali na ostatni tego dnia punkt widokowy – Sokolnik. Trudy związane z bardzo stromym podejściem wynagrodziła fenomenalna panorama rozciągająca się ze szczytu skały. Po przybyciu do Karpnik i poczynieniu niezbędnych sprawunków ogniskowych zajrzeliśmy jeszcze do znajdującego się we wsi okazałego pałacu z prawdziwą fosą i ruszyliśmy na zasłużony odpoczynek. Dzień zakończyliśmy prawdziwym wycieczkowym ogniskiem (na szczęście, o ile nam było wiadomo, nikt się nie skarżył na nasze śpiewy). Niedzielne zwiedzanie miało znacznie bardziej rekreacyjny charakter. Ze stacji w Wojanowie wyruszyliśmy koleją do czeskiego Trutnova. Tam udaliśmy się na pole bitwy, jaką w 1866 r. stoczyły wojska pruskie i austriackie. Na szczycie wzgórza, na którym ustawiono monument upamiętniający to wydarzenie, przywitał nas najprawdziwszy żołnierz austriacki w pełnym umundurowaniu z XIX wieku (miał nawet wąsy!). Syci przyrodniczych i historycznych wrażeń, ale głodni godnej turysty strawy podsumowaliśmy wizytę w tym historycznym miasteczku prawdziwie czeskim obiadem. Szkoda było wracać z powrotem do codzienności, ale żyjemy nadzieję, że to nie ostatni nasz wspólny wyjazd!

 

Marcelu, dziękujemy!

 

Wiola, Kasia, Iwona, Ania, Karol, Kuba, Karol, Tomek

comment closed